niedziela, 11 października 2020

Dobry moment na nowy początek.

 


   Wrocławskie środowisko napoleońskie choć młode, to jednak rośnie jak na drożdżach. 
Jeszcze nie dawno grało się szarym plastikiem, dziś mamy na stole coraz więcej pomalowanych oddziałów, które z racji ilości musimy już dzielić na 2 osobne stoły.
   Naturalnym wynikiem tak szybkiego rozwoju jest potrzeba eksponowania dokonań i obecnie, zwykłe posty na grupach przestały oddawać skalę naszych wspólnych przedsięwzięć.
Ostatnim były bitwy rozegrane w ramach eventu  "Chwalebne Pola" organizowanego przez wrocławski Bolter, który też jest stałym miejscem naszych spotkań.
   Z racji na ilość graczy oraz przygotowanych modeli zdecydowaliśmy się podzielić zebranych pomiędzy 2 stoły tematyczne, z delikatnym tłem fabularnym, którym w tym wypadku były wydarzenia roku 1809.
Jeden ze stołów stylizowany był dla działań na półwyspie iberyjskim, drugi na kampanię naddunajską. 
Odnośnie działań chciałbym przekazać głos Arkowi i Mikołajowi, którzy przygotowali raporty z działań na poszczególnych teatrach działań.




Stół "hiszpański"

Strona brytyjska 😉
 


   Brytyjski generał nauczony poprzednimi bitwami tym razem dobrze przygotował swoje wojska do walki. Wszyscy stanęli w równym szyku. Po lewej stronie brygada portugalska piechoty w składzie 3 batalionów liniowych, cazadores oraz bateria dział. Za nimi brygada kawalerii w składzie 1 dużego i 2 małych pułków portugalskich wspartych przez mały pułk hiszpańskiej, ciężkiej kawalerii (sic!). W centralnej części stanęła brygada brytyjskiej piechoty w składzie 3 batalionów liniowych, kompanii 60th light infantry oraz baterii dział. Po prawej stronie stała ostatnia brygada piechoty w składzie 4 batalionów liniowych oraz baterii dział. 
 


   Naprzeciwko odpowiednio od lewej strony brygada piechoty Legii Nadwiślańskiej, centrum obsadziła brygada piechoty wraz z brygadą kawalerii, a z prawej nadciągała brygada włoska. 
 



   Z lewej strony otwarty teren pozwalał na marsz do przodu, prowadzenie walki ogniowej oraz wyprowadzenia kawalerii do ataku. Z prawej strony w centralnej części stołu było gęsto zabudowane miasto. Zadanie było więc proste, dotrzeć do budynków i je zająć, oraz nie złamać linii podciągając prawe skrzydło i wspierając działania w mieście w centralnej części. Tak też się stało, równym marszem jednostki ruszyły do przodu utrzymując linię i zajmując dogodne pozycje do przyjęcia wroga i wtem…
Młody i niedoświadczony dowódca brygady kawalerii wydał rozkaz naprzód. W efekcie cała brygada przegalopowała przez całe pole bitwy zatrzymując się na wprost nadwiślańskiej piechoty. Ci w pierwszym momencie zdezorientowani szybko podjęli decyzję. Część rozpoczęła ostrzał wybranych regimentów, a część poszła do szarży.
 

Resztki portugalskiej kawalerii, którym w sukurs przyszły oddziały piesze.

Dowódca nie opanował sytuacji, w efekcie jeden z pułków został przygwożdżony ogniem, jeden uciekł przed atakiem, a jeden udało się Polakom zniszczyć w szarży! 




Ludność cywilna schroniła się w ratuszu miejskim ;)

Tymczasem z prawej strony Brytyjczycy zbliżali się do budynków i w efekcie pierwsi je zajęli. Dało im to świetną pozycję do wymiany ognia z francuzami oraz przyjęcia ich szarży.
Z kolei całkiem na prawo prawie cała brygada włoska przemaszerowała na prawą głęboką flankę i zajęła pozycje do ostrzału. 
 




Z lewej strony do walki włączyła się kawaleria francuska oraz portugalska brygada wsparta przez lekkie jednostki, które zajęły budynki w pobliżu i prowadziły skuteczny ostrzał. Brygada kawalerii złamała się dość szybko, ale portugalska piechota odparła ataki zarówno polskiej piechoty, jak i kawalerii. Wkrótce, dzięki skutecznemu ostrzałowi, całą brygada polska została zmuszona do wycofania się.
Podobny los spotkał brygadę kawalerię, która przygwożdżona ogniem z każdej strony zmuszona była do ucieczki.
Los lewej flanki, pomimo niepowodzenia szarży kawalerii, został przesądzony na korzyść Brytyjczyków. 






Na prawym skrzydle  walki toczyły się głównie w okolicy zajętych przez wyspiarzy budynków. Brytyjska centralna brygada rozdzieliwszy swoje siły wsparła obronę zabudowań szarżując wroga, oraz zajmując kolejne domy. Z kolei Włosi powoli szli do przodu wstrzymując się od przypuszczenia ataku, za to skutecznie prowadzili ostrzał i łamiąc brygadę brytyjską. Stało się to tuż przed złamaniem francuskiej kawalerii i brygady piechoty, stąd zwycięstwo przypadła połączonym siłom Cesarstwa Francuskiego.
 













W chwili zakończenia gry na stole były: brygada portugalska w dobrym stanie, brygada brytyjska w dobrym stanie, resztki załamanej brygady brytyjskiej w budynkach, a po przeciwnej stronie brygada włoska . Ale historię piszą zwycięzcy, więc… 😊

Przekazujemy głos nad Dunaj do Mikołaja:
 


 „Generale, musicie powstrzymać Austriaków przed zdobyciem tego mostu. Umożliwi im on sprawne przerzucenie artylerii na drugą stronę rzeki. Wróg ściga się z wami do przeprawy, porzucił przez to większość artylerii za sobą. Do dyspozycji oddaje wam też wsparcie Wirtemberczyków którzy będą ubezpieczać lewy brzeg. Powodzenia”
 






   Zadanie nie było proste. Siły Francusko-Wirtemberskie liczyły 3 brygady piechoty, mieszanej jakości oraz największy atut – dywizję ciężkiej jazdy. Po dwa pułki kirasjerów i dragonów miały być pięścią która rozbiłaby osłabionych Austriaków.
Na lewym brzegu rozstawiły się siły niemieckich sprzymierzeńców. Pułk piechoty, wspierany Jegrami oraz, zdobytymi w jakiś sposób na tę misję, dwiema bateriami artylerii. Dla wsparcia, jeden z pułków dragonów został przerzucony na ich stronę rzeki. Na prawym brzegu spodziewano się głównych sił austriackich i przeznaczono do jego obrony łącznie 7 batalionów piechoty oraz podzieloną baterię artylerii.
 


Jak widać współcześni Austriacy wyciągają wnioski i szkolą młodych dowódców ;)

   Alianci zbliżyli się do  brodu w samą porę, chwilę później ujrzeli już białe mundury przeciwników. Masy piechoty każdego rodzaju, od landwehry po grenadierów, i liczne oddziały kawalerii.
Przewaga w piechocie była od razu widoczna, siły jazdy były w miarę wyrównane (francuzi górowali jakością) artyleria za to była po stronie sprzymierzonych.

   Austriacy na lewym brzegu rzucili się naprzód pełni wigoru, chcąc odciąć francuskich sojuszników od mostu i nie pozwolić na połączenie obu armii. Główne siły jednak bardziej się ociągały i nie były w stanie utrzymać jednolitej linii.
 



   Francuzi wykorzystali to szybko zajmując defensywną pozycję. Prawą flankę zabezpieczała im wioska, obsadzona szybko przez woltyżerów, lewą za to blokował gęsty las znajdujący się przy moście.  Kawaleria usadowiła się za linią piechoty, gotowa uderzyć w dowolną lukę w austriackich liniach. Również za batalionami piechoty, na wzgórzu usadowiła się artyleria francuska, od razu rozpoczynając ostrzał i żłobiąc krwawe dziury w austriackich kolumnach.
 


Takie rzuty to efekt braku ofiary dla boga kości ;)

   Wirtemberczycy byli bardziej agresywni, podciągnęli swoją artylerię na zasięg kartaczy i rozdarli na strzępy pierwszy oddział piechoty. Reszta piechoty ruszyła aby prezentować równąlinię, jednocześnie szarpiąc grenadierów którzy ukryli się w lesie. Po pierwszych salwach i stratach Austriacy gwałtowniej ruszyli do ataku. Kirasjerzy zaszarżowała na jeden z batalionów wirtemberskiej piechoty który nie zdążył uformować czworoboku i rozpoczął walkę z kawalerią przy użyciu bagnetów. Piechota również ruszyła na przód i rzuciła się z bagnetami na Wirtemberczyków. Na prawej flance dwa bataliony jegrów rozpoczęły wymianę ogniową z woltyżerami w wiosce. Obrońcy wychodzili znacznie gorzej na tej wymianie. Reszta armii zaczęła się powoli formować do wymiany ognia z piechotą francuską. Bardzo powoli, żołnierze musieli być ze świeżych zaciągów. Mimo tego, austriacka artyleria rozpoczęła ostrzał i zaczęła zbierać pierwsze żniwo.
 






   Na lewej flance Jegrzy skończyli rozstrzeliwać grenadierów w lesie i delikatnie się cofnęli widząc kolejnych austriackich kirasjerów zbliżających się do ich pozycji. Francuscy dragoni ustawili się na wzgórzu, niedaleko generała Wirtemberczyków aby móc wspomóc każdą flankę. Prawa flanka armii sprzymierzonych kontynuowała wymianę ognia, boleśnie świadoma jak wielką przewagę ognia będą mieli Austriacy jak już rozwiną szyki. Pierwsze próby rzucenia kawalerii do ataku nie zostały zrozumiane przez pułkowników i kirasjerzy dalej stali w miejscu, obserwując plecy walczącej piechoty.
 


Generał w tarapatach



   Żołnierze w białych mundurach praktycznie ukończyli formowanie się i zaczęli zdobywać przewagę w wymianie ognia. Jednocześnie ich dragoni rzucili się na wioskę okupowaną przez woltyżerów których szybko rozbili. Po stronie Wirtemberskiej Austriacy byli bardziej agresywni. Mimo że ostatni oddział piechoty uciekł w końcu pod naporem niemieckich bagnetów to ich miejsce zajęli kirasjerzy którzy rozgromili zwycięski oddział i na plecach uciekających wpadli jeszcze w baterię artylerii, wycinając obsługę w pień. Drugi oddział kirasjerów w końcu rozbił czworobok z którym walczył i wycofał się nieco, oczekując na kolejne rozkazy.
 




  Widząc słabnącą własną piechotę francuzi rzucili do ataku swoją jazdę. Szeregi kirasjerów i dragonów ruszyły przed siebie do dźwięku trąbek. Stopniowo przyśpieszając zbliżyli się do linii austriackich i… zawrócili. Mimo wcześniejszych problemów z rozkazami, cała Austriacka linia sformowała czworoboki i spokojnie czekała na uderzenie jazdy. Francuzom nie pozostał nic innego poza wycofaniem się z powrotem na poprzednie pozycje. Wykorzystała to za to francuska artyleria, wypluwając salwy w zwarte austriackie czworoboki i zadając horrendalne straty.
Na lewym brzegu do kontrataku na zwycięskich kirasjerów ruszył tamtejszy pułk dragonów, oddziały zderzyły się z impetem ale francuzi zyskali wsparcie ze strony Wirtemberskich jegrów, którzy ruszyli z bagnetami na flankę austriackiej kawalerii. Po krwawej walce oba oddziały kawalerii wycofały się zdezorganizowane, wsparcie lekkiej piechoty sprawiło że dragoni byli w stanie odepchnąć Austriaków. 
  




   Na nieszczęście francuskiej jazdy, Austriacy w odwodach mieli drugi oddział kirasjerów który ruszył na zwycięskich dragonów. W trakcie walki ponieśli jednak tak duże straty że przestali istnieć jako liczący się oddział. Dragoni mimo że zostali odepchnięci utrzymali morale i stali teraz za liniami wirtemberskimi które składały się już praktycznie tylko z jegrów, otoczonych z 3 stron przez austriackie siły przerzucone z drugiego brzegu. Na prawej flance dowódca widział że większość oddziałów była na skraju załamania i raz jeszcze rzucił kawalerię naprzód, tym razem wspierając ją miejscowymi atakami na bagnety piechoty. Kirasjerzy jednak bardzo opieszale wykonywali rozkazy i austriackie kontrataki oraz kule złapały ich jeszcze zanim dotarli do celu. W tym momencie sprzymierzeni generałowie wiedzieli już że bitwa jest skończona i wycofali się przekazać nowinę do sztabu. Pozostałe Francuskie i Wirtemberskie oddziały biły się niczym lwy, niszcząc kilka austriackich oddziałów ale ostatecznie resztki zostały otoczone i rozbite. Bitwa skończyła się absolutnym zwycięstwem Austriaków.





3 komentarze:

  1. Lwy, tygrysy i pantery... ale nawet jager dupa kiedy austryjaków kupa, a dwa pułki w kirysach każdy nawet najdzielniejszy batalion rozniesie... :/

    nie ma co trwonić łez, następnym razem laur zwycięstwa będzie po naszej stronie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Krisu, bo nie można być zawsze na górze. Czasem trzeba pozwolić tym drugim wygrać, żeby uśpić ich czujność ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. 41 year-old Dental Hygienist Malissa Ruddiman, hailing from Kelowna enjoys watching movies like Yumurta (Egg) and Hunting. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a Ram Van 3500. to

    OdpowiedzUsuń